Dziękujemy Ali Kielar za pomoc przy realizacji filmu!
Kochani Rodzice Kochane Dzieci
Nie wyrzucajcie wszystkich śmieci!
Bo się w pracowni mogą przydać
Na wąsy psa lub ogon wieloryba.
Dawno temu…
Pracownia Plastyczna w Dworku ma długą historię. Nazywana początkowo „Małą Akademią Plastyczną”, w latach 80. prowadzona była przez Ewę Marlewicz – malarkę, do której dołączyła po pewnym czasie Ela Jaros-Wasilewska – rzeźbiarka. Mała Akademia podzieliła się wtedy i powstały dwie poważne formy: pracownia malarstwa i pracownia rzeźby.
Tak jak zmieniają się koleje losu, tak też nastąpiła zmiana na stanowisku instruktora malarstwa i ponad dwanaście lat temu pracownię objęła pisząca te słowa, niejaka Anna P.
W ciągu tego długiego czasu odwiedziło nas wielu uczestników. Jedni zawitali na chwilę i odeszli, inni zawitali na chwilę i zostali na parę lat. Jesteśmy wybuchową mieszanką wielkich indywidualności. Ale czasem początki były trudne. Jest Felek, którego mama przyprowadziła po raz pierwszy jako pięciolatka. Pamiętam, przepłakał całe zajęcia wołając: „Ja chcę do mamy!!!!!!!!!!!!”. Teraz jest wielbicielem słynnego Vincenta. Jest też jego siostra, Patrycja – popularnie zwana Paćką, która wraz ze swą przyjaciółką – Żabcią, jako siedmiolatki w czasie pamiętnego pleneru w Czorsztynie doprowadziły naszą Elę do rozpaczy, tworząc na sobie body art (sprawa skończyła się w wannie, gdzie Ela z furią likwidowała błękitną lagunę z ich pleców i włosów). Nie można nie wspomnieć o „małej” Gabrysi, która zaczynała swą dworską karierę jeszcze w przedszkolu u cioci Ady, wykazując wyraźne zacięcie aktorskie. Teraz już jako gimnazjalistka jest wierna rysunkowi (Może architektura? A może Wydział Malarstwa na ASP?).
Można by ich długo wyliczać, bo pracownia to około 150–180 uczestników zajęć tygodniowo.
Lecz pracownia to nie tylko malarstwo i rzeźba. To wiele atrakcyjnych form artystycznych, wśród których warto wymienić witraż, tkaninę artystyczną, a w najbliższym czasie dojdzie ceramika. Staramy się też pielęgnować tradycje świąteczne, wykonując prawdziwe zabawki na choinkę, a w Wielkim Tygodniu malując pisanki z wykorzystaniem staropolskich technik dekoracyjnych.
Z potrzeby chwili powstała pracownia historii sztuki dla tych ambitnych dusz, które pragną poznać dzieła największych mistrzów, a potem chwalić się wiedzą przed innymi, czasem przed komisją egzaminacyjną.
Pewnego dnia, lat temu nie wspomnę ile, stanęła w drzwiach pracowni mama małego Adasia – Ania. Stała dłuższą chwilę i przyglądała się, jak dzieci kończą malować na szkle. W pewnym momencie odważyła się powiedzieć głośno to, co – jak się okazało – już dawno chodziło jej po głowie: „Ja też bym tak chciała”. Za nią wychyliła się mama Bartka, Danusia: „Tak, tak, ja też, ja też”. Z czasem dołączyli do nich: Monika, Kasia, Wojtek, Andrzej, Terenia i inni. I tak powstała pracownia plastyczna dla dorosłych, a Ania i Danusia to najstarsze stażem uczestniczki. Przychodzą odpocząć po całym tygodniu pracy i zmagań z szarą rzeczywistością. Przychodzą pogadać, pośmiać się, pożalić czasem. Realizują się w języku plastycznym. W ten sposób zajęcia mają także charakter terapeutyczny. Nie muszą rywalizować między sobą, kto ładniej namalował, bo to przecież nieważne. Ważne jest to, że potrafią oderwać się od dnia codziennego i dać sobie tę odrobinę przyjemności.
Szalona pracownia. Szaleni ludzie. Jest śmiech i łzy, rygor i swoboda, ale przede wszystkim jest przyjaźń, bez której byłoby źle.
Spotkamy się po wakacjach. Wrócicie wszyscy opaleni i uśmiechnięci, a my będziemy czekać na Was już w nowej pracowni w Zajeździe Kościuszkowskim. Będziemy poznawać tajniki wiedzy o ceramice, bo piec to nasz nowy nabytek. Będziemy dalej walczyć z tą okrutną Panią, której na imię wena twórcza. Będą powstawały nowe arcydzieła. Kto wie, może kiedyś okaże się, że w naszej pracowni stawiał swe pierwsze kroki znakomity artysta o światowej sławie… Michał, Krzyś, a może Małgosia?
Tymczasem życzymy Wam wszystkim wiele radości z wakacji i słońca. A jeśli pogoda nie dopisze i za oknem popada, to proponuję pobawić się plastycznie, podgrzewając atmosferę ciepłymi wspomnieniami z Dworku.
Anna P.
Wrzesień 2007 r.